Dzieło przypadku

Nic nie dzieje się przypadkiem. Od kilku lat wypalam w piecu wykonane w glinie krasnale wrocławskie. Nigdy nie zdarzyło się, aby którakolwiek z rzeźb zaczęła palić się podczas utwardzania. Psyche zaczęła. Popękała, zdeformowała się. Dojrzała w sobie tylko znany sposób.

Skoro przypadki nie istnieją – to własnie taka miała być; jak odciski moich palców i mniej doskonałych dni. I może nie o doskonałość w tym wszystkim chodzi, ale o odnajdywanie piękna, ducha, czegoś stałego w świecie, w którym nie mamy wpływu na zmiany, tak jak na przypadki, które przecież nimi nie są. Za to mogą być nieświadomym oddziaływaniem serca na materię.

Pamiętam, jak wiele lat temu, gdy byłam studentką, profesor malarstwa zrobił mi psikusa. Na samym środku obrazu, na wymuskanej akademicko martwej naturze, gdy wyszłam na przerwę, postawił fioletową plamę. Z takiej plamy nie można było już wyjść. Ta plama zmieniła cały obraz. Gdybym przywiązała się wtedy do tego, co namalowałam, runąłby cały mój świat. Tymczasem wiedziałam, że wszystko jest nauką, zaufałam mądrości i doświadczeniu swojego ulubionego pedagoga. Bawiłam się tą plamą. Wzięłam ją, skoro przyszła i namalowałam martwą naturę, kolorystyką przypominającą dojrzałą, soczystą śliwkę.

Teraz podobnie jest z Psyche. Rzeźba zaczyna żyć własnym życiem. Możliwe też, że zaczyna żyć moim życiem.

Lato jest, opaliłam się ostatnio:).

Psyche Osmolona
Psyche poprzedniej koncepcji

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top